Wydałeś wrogom resztki osiedla,
Magma zmyła kawałki rosy,
Rozpuściłeś wici ślepych aniołów,
Przyprowadzili plagi zamiast pomocy.

Stopy rozniosły różnorakie zarazy,
Szarańcza wybiła głosy podziemia,
Milczą zwęglone polne kłosy,
Oko spogląda na dzieło zniszczenia.

Prości pragnący eutanazji,
Tchórze kryjący za kartami Biblii,
Stoją jak jeden gdzieś na północy,
I walczą w obronie ostatniej bastylii.

Straszna noc wartko szakala zrodziła,
Godzina trzecia naszej niemocy,
Oczekiwaliśmy tysiącletniej gwiazdy,
Otrzymaliśmy puste, dziurawe trzosy.

Mimo pogardy wciąż zniżamy głowy,
Wierząc na słowo w sąd ostateczny,
Gdy umarli wstaną żywi,
Opowiedzą więcej o życiu wiecznym.