I znów
poruszam się z wolna po drodze,
Dokąd
zmierzasz? – pytają cienie,
Jam z
miłości szczerze pochodzę,
A
zmierzam tam gdzie wymarła już zieleń.
Ptaki
zwiastują mi grozę suspensu,
Dawni
bogowie zeszli na ziemię,
Liryki
ukryte w mej szafie kredensu,
Skrywają
jedyne, posiadane mienie.
Szczęście
nie przemawia do mnie jak pustka,
W
sumie rzadko żyłem inaczej,
Providence
majaczą zakurzone usta,
Idę na
śmierć, dlatego płaczę.